sobota, 5 lutego 2011

Reklama, reklama! Pranie mózgu już od rana...

Łukasz z reklamami ma do czynienia dosyć rzadko. Jednak to w zupełności wystarczy, by zaobserwować, jak skutecznie specjaliści od marketingu oddziałują na myślenie dziecka. Koniec każdej reklamówki kwitowany jest następująco: "Chcę to mieć!" I nie ważne czy będzie to miś eduś czy "ulubione ciasto wszystkich Polaków"... Slogany reklamowe wpadają w ucho szybko i równie szybko "wzbogacają" słownictwo dziecka o różne zwroty i wyrażenia...
Łukasz rysuje z Tatą obrazki. Po chwili mówi:
- Już lepiej nie można pokazać, że ta pani to jabłko, a ten pan to błonnik! (z reklamy soku jabłkowego).
Następnie, w przerwie między jednym a drugim łykiem swojego picia - A to tekan, czy co to? - pyta. Zdezorientowany Tata po chwili łapie, że synkowi chodzi o ulubiony gatunek herbaty "naszego" mistrza...

środa, 2 lutego 2011

Faktura za gaz

Łukasz bawi się z Mamą. Bierze fakturę za gaz, leżącą na biurku i "czyta", zwracając się do Mamy:
- Tu jest napisane, że jeżeli pani kocha swojego synka, to powinna pani mu pozwolić pograć na komputerze!
Ciekawe rzeczy teraz umieszczają na tych fakturach...